Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej:
pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie?
Otworzę też drogę na pustyni,
ścieżyny na pustkowiu.(…) Lud ten, który sobie utworzyłem,
opowiadać będzie moją chwałę.
(Iz 43, 18-19.21)
Ostatni dzień roku 2018. W całej sieci mnóstwo podsumowań, rozliczeń ubiegłego roku i planów na następny. To wszystko brzmi naprawdę pięknie, często bardzo motywująco. Przy czym mam takie nieodparte wrażenie, że ta noc urosła do rangi najważniejszej nocy w roku. Przygotowania, mnóstwo szumu i hałasu o zmianę kilku cyferek w kalendarzu. Być może teraz odrobinę ironizuję, ale osobiście mocno wierzę, że zupełnie inna noc, a dokładniej pewien wiosenny poranek, był najważniejszym momentem w dziejach świata. Nie chcę tutaj odbierać wartości wspólnej zabawie i sylwestrowej radości, ale może warto postawić sobie pytanie, do którego z tych świąt przykładam większą wagę?
Ale skoro już przechodzimy do podsumowań, to kilka zdecydowanie pięknych i ważnych rzeczy miało miejsce w moim życiu w 2018 roku. Po raz pierwszy miałem okazję rozdawać Chrystusa w Komunii Świętej, kilka razy miałem też możliwość żeby dać świadectwo i głosić Ewangelię do dużej ilości ludzi. Wydaje mi się, że praktycznie najważniejsza rzecz to odnowienie moich zakonnych ślubów na kolejne 2 lata. Miało miejsce także całe mnóstwo mniejszych dowodów łaski które sprawiały i dalej sprawiają mi radość w codzienności, jak choćby powstanie tego bloga, który właśnie odwiedzasz.
Co przyniesie nowy, 2019 rok? Tego nie wiem, i to wbrew pozorom jest bardzo dobra wiadomość. Bo to nie ja zbawiam ten świat. Zbawicielem jest Jezus Chrystus i to on „trzyma ster”. Ja mam jedynie nadzieję, że ten rok przeżyję w Jego łasce, z wiarą i miłością do Boga i do każdego, kogo będzie dane mi spotkać. Czego i Tobie życzę.
Ale nie do nas należy panowanie nad wszystkimi erami tego świata; my mamy za zadanie zrobić, co w naszej mocy,dla epoki, w której żyjemy, wytrzebić zło ze znanego nam pola, aby przekazać następcom rolę czystą, gotową do uprawy. Jaka im będzie sprzyjała pogoda, to już nie nasza rzecz.
Skomentuj